Czy wiadomość o tym że idziesz do
szkoły doprowadziłaby do szerokiego uśmiechu na twojej twarzy i podskoków
radości?
W moim przypadku nie. Ale mały
Felix tak właśnie zareagował po wyjściu z biura ks. dyrektora, który zgodził
się zapłacić czesne za jego szkołę i kupić mu mundurek.
A wszystko zaczęło się od
sprawdzania dzienniczków. Dzieci i młodzież, które są objęte adopcją na
odległość na początku wakacji przyniosły nam swoje wyniki, bądź też niektóre
trafiły do nas prosto od dyrektora szkoły. Z Kamilką uważnie sprawdzałyśmy jak
sobie radzą w szkole.
I tak na przykład w mojej pamięci
utkwił Henry, od dziś uczeń 2 klasy podstawówki, który spisał się wyjątkowo
dobrze w tym semestrze. Jak tylko zobaczyłam chłopca w oratorium zaczęłam mu
gratulować. Henry był pod wrażeniem, jak się dowiedział że jest 2 w kolejności
uczniem w klasie z najlepszymi wynikami. Był z siebie zadowolony. Po tym jak
się nacieszył tą wiadomością powiedział mi że, jego brat Felix nie chodzi do
szkoły bo nie ma mundurka. Zasugerowałam mu, by przyszedł z mamą do ks.
dyrektora i może uda się coś zaradzić. To był piątek.
W sobotę rano do mojego domu
zapukała kobieta z piątką dzieci. Wśród nich był Henry i Felix. Pytają czy mogę
z nimi pójść do Don Bosco. Oczywiście - odpowiedziałam. Teraz to ja byłam
zaskoczona. Nie sądziłam, że mały Henry tak szybko zmobilizuje swoją mamę.
Poprzedniego dnia nawet nie byłam pewna, czy chłopiec zrozumiał co do niego
mówiłam. Odwiedziliśmy ks. dyrektora i jak już pisałam cel został osiągnięty.
Felix idzie do szkoły. I to za sprawą
swojego 10-letniego brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz